wtorek, 22 lipca 2014

Dziecko-akrobata,matka trampolina, czyli o życiu z roczniakiem :)

Jeśli ktoś mi powie,że życie kury domowej ,niby tylko siedzącej ,nic nierobiącej i zalegającej z dzieckiem w chałupie jest nudne, to zaśmieje mu się prosto w twarz. Roczniak to nie dziecko ,które wsadzisz do łóżeczka ,bez wykręcanych szczebelków,zwanego więzieniem by the way. Roczniak to nie flegmatyk,który zasiądzie przed tv na 7 godzin. Roczniak to nie melancholijna jednostka.
Roczniak to wojownik,to odkrywca świata, to tancerz i gwiazda w jednym ,to mały akrobata, to totalny wulkan energii. Mama roczniaka to kobita z kondychą lepszą niż Chodakowska,kalorii spala tyle,że nie musi napisać pośladów z Mel B,do tego ma oczy wkoło głowy ,umie większość rzeczy zrobić jedną ręką i niejeden zastanawia się skąd ona bierze siłę< i na pewno niech dilera nie zmienia,bo daje radę>.


Dzieje się u nas ,oj dzieje. Moje roczne dziecko tańczy niczym Maserak do byle jakiej zasłyszanej melodii. Gra na garnkach proszę Państwa, widelcem grywa i łyżką wazówką. Ucieka na dwór na swych odnóżach czterech jeżeli tylko katem oka zauważy drzwi choć lekko uchylone,bo na podwórku jest ten,który w mym dziecku wyzwala najwięcej emocji,ten na którego Kubuniu reaguje jak szalony,ten którego pokazać trzeba w sytuacjach awaryjnych pod tytułem 'leciałem,upadłem,bolało,płakałem'. Ten, czyli pies. Nie wiem co on w sobie ma ,ale moje dziecko chce wskoczyć mu do budy . 
Zajrzał już chyb we wszystkie kąty,z szuflad wywala,z półek wyciąga.Zakochany w odkurzaczu,na amen( to chyba po psie kolejna platoniczna miłość dziecka mego). Akrobacje odstawia cyrkowe,w krzesełku do żarcia wstaje,z jeżdzika w trakcie jazdy wyskakiwać chce,śpi się mu najlepiej z dupą w górze,z matki se zrobił trampolinę z sutkami.Domaga się zainteresowania 24 h na godzinę,nawet gdy śpi. Budzi nas czułościami takimi jak wkładanie palucha w oko lub trzask- prask w gębę, wstawać wiśta wio!

Pragnie zeżreć kable jakieś wciąż, z szuflad majty i skarpety rodziców wyciąga i macha se takowymi do swego lustrzanego odbicia,zadowolony,że klon jego też jakiś stanik wytargał :P

Niedopuszczony do palenia w piecu(choć próbował wtargnąć do kotłowni) lub pozbawiony możliwości brania udziału w procesie wbijania gwoździa młotem daje po sobie poznać,że nie spodobał mu się dany zakaz( o fakcie niezadowolenia Jakubkowego wiedzą wtedy wszyscy sąsiedzi).

Jako,ze mama jest pudełkowcem ,syn ma raj. Wyjmuje z pudełkiem popierdólki mamine,sru za siebie i już go nie ma. Gdzie on? Mówi "si" do nocniczka,po czym rozkłada go na wszystkie trzy części pierwsze. Już zwiał,uciekł,już w kuchni próbuje urwać pokrętła od kuchenki. I pędzę i lecę ,doganiam,tłumaczę, że nie można,ze nie wolno,ze se krzywdę może zrobić,a on się patrzy nonszalancko,uśmiecha szelmowsko,kiwa tym łebkiem pokręconym,ze niby wie,że nie będzie i zaraz....wiatraka wywala,bo mu się zachciało z wiatrakami walczyć.

W jego słowniku pojawiła się niejaka 'hesia'. Hesią nazywa niejeden przedmiot zauważony. Towarzyski niezmiernie,cały czas szuka kompana do rozkręcania imprezki ;) 

Także biegamy i się ganiamy :) I nigdy się nie zgodzę z pomówieniami ,że matki to nudne życie mają. Zamieszkaj z roczniakiem,ten który tak twierdzisz. 

Miłego wieczoru,enjoy!




JM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz