Refleksyjnie dziś. Jakoś smutno... Tak sobie myślę,że w życiu każdego człowieka nadchodzi czasem moment zwątpienia.
Ale nie miałam truć i narzekać,to robić to każdy potrafi.
Zaliczyłam dziś wycieczkę do warszawskiej Arkadii w celach reklamacyjnych typowo - to tak z innej beczki. Zapakowałam trzy pary butów, które odpowiednio co do ich przeznaczenia przestać służyły i heja z paragonami. Bardzo miło się reklamacyjnie w HM-ie odbyło( chwali się im,chwali) -buciki(balecioki tak by the way) pani obejrzała i bez zbędnego gadania,zastanawiania się jakiego typu to uszkodzenie itp.,itd. moją reklamację 'od ręki',że tak to ujmę, uznała i mi kartę HM-ową kwotą za balecioki doładowała :) Miło. Upatrzyłam sobie kurtkę wiosenną więc zapłacę za nią 4 dyszki mniej. Poza tym kupiłam Synkowi spodenki dresowe ( jak wypiorę,założy,ponosi i się nie "zbublą" jak to sie brzydko trywialnie mówi, to też pochwalę jak i inne fatałaszki niemowlęce tam kupowane do tej pory).W dwóch innych sklepach mają 14 dni na rozpatrzenie-jak będę mieć odpowiedzi to nie omieszkam wyrazić swojego zdania na temat ich polityki proklienckiej.
Zakupiłam również kaszkę malinową dla Jakubka. Jutro próba kaszkowa numer 1 - jak do tej pory prawie wszystkim innym niż mleko z maminej mleczarni pluł na półtora metra. Ale nie poddajemy się, w końcu może jeść zacznie...
Nie lubię tej Arkadii ogólnie-ludzi zawsze od groma,kolejki w Super-pharmie jak stąd do gwiazd ,gorąco i tłoczno. Nie jarają mnie zakupy, no ale czasem trzeba.
I wracam do punktu wyjścia-wina...
Do jutra.
MM.