wtorek, 5 maja 2015

Kolorować świat Dziecka swego.

Sąsiedzi  z czwartego piętra. Czworo dzieci. Najstarsze z 8 lat,najmłodsze z 8 miesięcy. Mijam się z nimi na klatce. Ona targa za sobą dwóch chłopców,on na jednej ręce trzyma najmłodszą dziewczynkę,w drugiej faja,wzrok rozbiegany,czuć alkohol.

Czekam na czternastkę na przystanku. Wózek z maluchem prowadzi kobieta. Pali jakiegoś ruskiego z przemytu,chuchając chłopcu prosto w twarz.

Wsiadam do tej cholernej czternastki. Siada koło mnie facet . Po dwóch ( co najmniej)piwkach.Na jego kolanach chłopiec w wieku mojego Kubusia. Przeuroczy,grzeczny,z wypapraną jak cholera butlą,w przykrótkich spodniach i w wełnianej czapie ,mimo tych 21 stopni na dworze.

...

Wchodzę do mieszkania i rzucamy się sobie z moim Synkiem w objęcia,jak zawsze po moim powrocie z pracy. Niby jak zawsze ,ale jednak inaczej. Przytulam go mocniej,bardziej,więcej.Tak,że go prawie wciągam do swojego środka.Przytulam go tak jak każde dziecko powinno być codziennie przytulane.Cieszy się w głos na mój widok i ja się z nim razem cieszę,ale  z drugiej mi tak w chuj przykro. Bo mam przed oczyma to dzieciątko jedno i drugie i piąte zależne od tego barana podchmielonego albo od tej idiotki co się katować daje kolejnemu baranowi i ten baran tej idiotce kolejne dziecko robi. I to kolejne po kolejnym dziecko chodzi potem w tych spodenkach przykrótkich i z brudnej butli wodę pije. I uśmiecha się do 'tatusia',bo kurwa zwyczajnie bliskości potrzebuje i czułości i życia normalnego.

...

Nie jestem matką idealną. I moje dziecko idealne nie jest. Nie jesteśmy rodziną z obrazka ,bez humorów,bez kłótni,bez problemów. I Jakub swe humory ma,i mama z tatą tez miewają.
Nie wychowujemy go książkowo i nie twierdzę,ze nie popełniamy błędów. Oczywiście,że popełniamy...

Może i nie mam przed nazwiskiem tytułów habilitowano-niezwyczajnych. Może i nie mam willi z szesnastoma oknami.Może i własnego biznesu nie prowadzę ( jeszcze ;p ).Może i moje dziecko nie ma oryginalnych Hunterów. Ma za to rodziców,którzy sobie czasem wieczorkiem do filmu Somersby wypiją. Ma spodnie do kostek i czysty kubeczek. Ma Dom,ma czułość. Ma te dziecięcą beztroskę,której tak wielu dzieciakom brak. Tym dzieciakom w za krótkich spodenkach ,które boją się,ze jak tata wróci to mama płakać będzie. 

Jestem za wrażliwa na to co widzę wkoło. A najbardziej przykra jest ta niemoc. Bo wstrętnego czarnego  świata nie zbawię. Mogę jedynie kolorować świat mojego dziecka. 

poniedziałek, 24 listopada 2014

Nawet kłóci się najfajniej.

Kiedyś pisałam o życiu z roczniakiem. Moje dziecko Jakub K. vel PIĘKNA TWARZ za prawie miesiąc skończy półtora roku. Czas leci jak porąbany,dziecko rośnie jak na drożdżach,matka każdego dnia uczy się czegoś nowego( odkrywa jaki filmik na youtubie puszczony PIĘKNEJ TWARZY pozwoli jej uprasować bodziaki , stara się telefon ukrywać by PIĘKNA TWARZ kolejnego nie rozniosła ).

I co tam,że czyste ubrania założone o 8:47 i że 8:52 ,a ja 'uflurzona' od danonka,a on upluty i danonek wypluty. I co,że obudzona jestem siadem jego szanownego zada na mej twarzy. I okulary wymazane.I że do zdjęć pozować nie chce,woli robić 
:-) 
I co,że spacer mógłby nawet i dwa dni trwać gdybym pozwoliła każdego kamyka i peta i śmiecia podnieść i zabrać do domu niczym drogocenne znalezisko. I co,że do wózka wsiadać nie chce,on będzie szedł,on sam.I co,że obiad to zjedzą wszystkie meble razem z nami. I co,ze wanienkę nosić chce niczym trofeum ,a że unieść nie może to na nią krzyczy 'aa-niu,aa-niu'. I na dorosłych też krzyczy jak ma zakaz szuflady otwierania. 
Kłóci się ,a to jego 'a-niu,a-du' to najsłodsze na świecie jest i mimo,ze powinnam powagę zachować i krótko,stanowczo,konsekwentnie asertywną być to rozbraja mnie totalnie to pokazywanie charakterku. Najwięcej emocji nadal i tak wzbudza 'HAŁ'.
Hał sposobem na wszystko:
-'Kubuniu ubierz kurteczkę szybciutko,pójdziemy na dwór,będzie hał?'
-'Syneczku trzeba zjeść rosołek,bo hał zje'.
-'Kto tak płacze,hał nie płacze'.

Hał jest mym wybawicielem nie raz ,nie dwa. 

Dziecko me społeczne jest,to fakt.Wie co dobre( muszę zmienić kryjówkę na słodycze ;P ). Muzyka dobrą też nie pogardzi,bo tańczy zawsze do muzy przez matkę zapuszczonej takiej ------------->.  Pomocnik z niego niesamowity,bo i prac ręcznie bluzkę chce i z instrukcją obsługi pralki tez radzi sobie lepiej niż matka ( ^^ ). 



Nie umiem powiedzieć,że nie żałuję w życiu niczego. Żałuję . Zbyt wielu pochopnych decyzji. Ucieczek.Słów wypowiedzianych czy napisanych w emocjach. Cofnęłabym czas. Naprawiła wiele,kilku rzeczy nie zrobiła,za inne sama siebie opieprzyłabym jak cholera.
Stanęłabym jeszcze raz na tym rozstaju dróg,pomiędzy czymś ,pomiędzy kimś. Byłabym mądrzejsza teraz. O tamte błędy. Nie umiem jednak czasu cofnąć,nikt nie umie. Mogę tylko mieć sobie pewne rzeczy za złe i spróbować nauczyć się na błędach. Jednego już się nauczyłam. Złość nie jest dobrym doradcą.
Trzeba ją przeczekać ,przemilczeć,policzyć do tysiąca,dać sobie i innym chwilę czasu. 

Jednego nie żałuję jednak na pewno. Ta decyzja dała mi nadzieję . 
Daje mi ją każdego dnia:


środa, 1 października 2014

Wraz z fasolką rodzą się szczęście... i strach.


Miało być o rodzinie. Będzie o czymś innym.  Poczułam w nocy coś,czego nie czułam nigdy wcześniej. Leżałam obok mojego Syna,patrzyłam na jego blond loczki ,słuchałam jego równego oddechu i z każdym jego oddechem czułam coraz bardziej ogarniający mnie strach. Taki ,przez który sama nie mogłam złapać powietrza,taki który sprawił,że miałam nogi jak z waty. Nie mogłam przez parę chwil się ruszyć. 

Najpierw przeczytałam tekst Jaskółki z bloga Matka jest tylko jedna -->polecam bardzo wszystkim.
Wzruszył mnie do łez,chwycił za serce,zapoczątkował ten strach. Potem wydarzyło się coś ,co po raz kolejny,setny i enty zaburzyło moje i tak zaburzone życie emocjonalne-uczuciowe i to spowodowało strach,którego przez jakiś czas nie mogłam ogarnąć. 

Opanowałam się,przytuliłam do Bączka ,w końcu jakoś zasnęłam. Opanowałam strach na tyle,by wstać rano i zrobić mu śniadanko. Nie przestałam jednak się bać. Już nigdy nie przestanę . Wraz z malutką fasolką pod sercem w ciele kobiety rosną wielkie szczęście i wielki strach. O Dziecko.O to,by było całe,zdrowe. By dobrze się rozwijało. By wszystko było w porządku. Ten strach nigdy nie minie. Fasolka rośnie,potem staje się małym fasolkowym człowiekiem,by w końcu stać się dorosłym fasolowym człowiekiem.Dziecko rozwija się ,dojrzewa,dorasta ,w końcu idzie w świat ,a strach przy rodzicu pozostaje. Jak to mówi stary zabobon-'małe dzieci w sercu,duże na głowie'.

...

Boję się wielu rzeczy w życiu.Boję się obojętności. I samotności.Samotnych wieczorów,braku bliskości i czułości. Przeraża mnie starość .Wizja bycia dla kogoś ciężarem Przeraża mnie wiele rzeczy.
Ale najbardziej boję się o swoje Dziecko. I tak codziennie,od kiedy tylko dowiedziałam się,że jestem w ciąży,modlę się o zdrówko dla niego.Bo wszystko inne mu daję-daję mu miłość i ciepło i czułość. Noszę go w nocy,kiedy nie może sobie poradzić z katarem.Czytam mu książeczki,Daję mu siebie,najważniejszą istotę w dzieciństwie i nie tylko . Mamę. 

Dobrze jest się bać. Strach oznacza,że ciągle masz do stracenia.



M.



Mój.




wtorek, 30 września 2014

Znak zapytania w kolorze blond.

Popsuty cholerny smartfon,brak stałego dostępu do internetu i bycie na życiowym zakręcie sprawiły,że postów brak. Przeczytałam jednak anonimowy komentarz,że chyba Jakubkowa mama się na swoje czytelniczki obraziła ,bo taka cisza tu. Więc wyjaśniam,że się nie obraziłam wcale i ogromnie za blogowaniem tęsknię.

Czasem w życiu jest taki moment,ze stajesz w miejscu tak dziwnym i takim pokręconym,ze wiruje cały świat. Masz tak? Że masz wrażenie,że w którym kierunku nie pójdziesz na końcu będzie ślepa uliczka,koniec gry,game over,kurde. Tkwisz w kącie prostym życia i boisz się ruszać,bo upadniesz. Jednak ruszasz,bo coś lub ktoś daje Ci siłę.

...

Jestem teraz na zakręcie.Niejedna osoba,słabsza jednostka nieporadziłaby sobie. Mnie siłę daje jednak pewien mały WIELKI człowiek :






Mój mały WIELKI człowiek chodzi od niedawna więc biegam za nim,z oczami dookoła blond głowy. Doszłam do wniosku,że macierzyństwo wymaga morza,morza,moooorza cierpliwości. Więc modlę się o cierpliwość i gdzieś w sobie tę cierpliwość odnajduję. Modlę się też o znalezienie odpowiedzi na tysiące pytań. Jestem jednym wielkim chodzącym znakiem zapytania. W tym momencie pewna jestem tylko tego,że KOCHAM. I mam nadzieję,że nie potwierdzi się teza ,że miłość to nie wszystko. Może jednak miłość wystarczy...

Dziękuję mojej czytelniczce za ten anonimowy komentarz. Dał mi wirtualnego,mocnego kopa w dupę . Chcę,lubię i będę blogować :)
Jutro o Rodzinie .Będę ,obiecuję .


M.

środa, 13 sierpnia 2014

D. Parszywa suka.

Szpital psychiatryczny. Ja w odwiedzinach.U Kogoś. Wśród pacjentów,w piżamach,uślinionych ,w pampersach, otumanionych tabletami,dziewczyna. Nigdy nie zapomnę jej twarzy. Piękna,zadbana,około 20-letnia. Na cały oddział śpiewała "Dziewczynę Szamana". Oddział bez klamek.Zadbane,długie,czarne włosy,umalowane paznokcie,często z książką w ręce siedząca w parku przed szpitalem. Przyjeżdżała do niej rodzina w odwiedziny. Myślałam:"Ja pierdzielę,co ona tu robi?" i nie mogłam tego ogarnąć.

...

Depresja. Choroba cywilizacyjna naszych czasów. Nie wybiera. Dotyka i gwiazd i szarych,przeciętnych ludzi. W dupie ma stan konta bankowego czy status materialny. Może dotyczyć kogoś,kogo stać na mango i kogoś,kogo na jabłko nie stać.Jak czapka -niewidka.Bardzo niebezpieczny przeciwnik człowieka.

Nie wiem o niej za wiele,pewnie jak większość z Was. Miewam humory,kryzysy,gorsze chwile.Bywa tak,ze trzaskam drzwiami,krzyczę,kurwami rzucam.Bywa tez tak,że jest mi najzwyczajniej w świecie tak przykro,że nie ogarniam swojego smutku. Znasz to uczucie bezradności tak dogłębnej ,że aż kłuje?Bezsilności,która powoduje niewładność Twojego ciała? Poczucia,że  to,kurwa ,koniec,że się nie podniesiesz,że nie dasz rady,że wszystko pieprzło?
Znasz? Ja też. Trwa to jakieś 2,3 minuty.

2,3 najgorsze minuty w życiu. Poczucie,że nic nie ma sensu,że nie warto.Moment,w którym staje czas,serce staje i życie też. Moment,w którym nie masz NIC.

...

I potem jakiś głos w mojej głowie się cicho odzywa. I nagle coś gdzieś,tam wewnątrz wylewa kubeł zimnej wody. Lodowatej,Nie mogę złapać oddechu,moja dusza się w tej zimnej wodzie topi.Tak mi się tylko wydaje-tak naprawdę ta woda jest kołem ratunkowym. Jest otrzeźwieniem. S.O.S. krzyczy mój instynkt samozachowawczy,moja chęć walki,moja siła ,by przetrwać.Łapię to koło,siedzę cała mokra i od tej metaforycznej wewnętrznej wody i od hektolitrów potu na mym ciele.Wraz z kołem ratunkowym przypłynęła myśl,że nie ma rzeczy na tym świecie,która mnie ot tak sobie zniszczy.Żaden kryzys to nie koniec świata.Mam dla kogo ŻYĆ.W drugim pokoju śpi człowiek,którego los jest w moich rękach.Jest totalnie ode mnie zależny.Nie poradzi sobie jeśli ja sobie nie poradzę.Więc się podnoszę.Suszę mokre ciuchy,mokre włosy.Wiem,że muszę dostrzec promyk nadziei,światełko w tunelu. I dostrzegam.Zawsze.
Ktoś,kogo dopada D. nie dostrzega.Siedzi suchy,nikt nie wylał mu wiadra wody ,nikt nie rzucił koła ratunkowego...
D. to perfidna żmija.Wejdzie przez dziurkę od klucza ,nawet jeżeli pozamykasz wszystkie drzwi.Wlezie i Cię zniszczy.Zeżre Twoją duszę,Twoją nadzieję,zeżre Ciebie.Jak potwór,jak tasiemiec.Sprawi,że przestaniesz być sobą.Sprawi,ze swoją frustrację być może wyładujesz na innych.Ściągnie Cię na sam dół. I zdepcze.Zdepcze,wmawiając Ci,że już nic się nie zmieni.Powie: 'skończ,po chuj się męczyć.' 
A Ty tej podłej małpy posłuchasz.

Osobie cierpiącej na D. nie pomogą słowa w stylu:'będzie dobrze','dasz radę','co Cię nie zabije to wzmocni'. Nie. Tu potrzebna jest pomoc specjalisty,długotrwała terapia,leczenie farmakologiczne.Niezbędna jest chęć uzyskania pomocy. Nie jest normalnym,kiedy przychodzi Ci do głowy chęć pierdolnięcia sobie w łeb,z takich czy innych powodów.To znak,że musisz szukać pomocy,głośno krzyczeć,że jej chcesz.Bo może nie zrobisz tego dziś,za tydzień czy miesiąc.Ale bez pomocy każdy kolejny dzień będzie Cię wdeptywał w gówno. I sam się nie podniesiesz.
Fatalna praca,fatalny związek czy cokolwiek innego fatalnego nie może ciągnąć Cię w dół. Coś Cię krzywdzi? Kończ to. Coś sprawia Ci ból? Uciekaj. Źle Ci?Spraw żeby przestało. Masa ludzi zaczynała od nowa. Od zera. Nie mieli nic ,poza nadzieją na lepsze jutro.I to zdziałało cuda.Wzięli życie w swoje ręce,wzięli się w garść,nie pozwolili,by coś ich zeżarło od środka.

Nie wiem o D. za wiele,powtarzam. Wiem jednak,że odbiera to co najważniejsze i jedyne-życie.Niezależnie od tego jak to się skończy-życie z nią przypomina wegetację.Wzrasta frustracja,znika uśmiech,znika w końcu instynkt samozachowawczy. D. zbiera plony niczym kataklizm. Nie dostrzegamy jej póki nie stanie się tragedia u kogoś z naszych bliskich ,w rodzinie ,dopóki nie dotknie nas bezpośrednio.
A nie wystarczy patrzeć-trzeba widzieć.
Nie wystarczy słuchać-trzeba słyszeć.

...

Teraz wiem,że śliczna dziewczyna spotkana w takim miejscu jak szpital psychiatryczny tak naprawdę chciała żyć. Ogarnęłam w swojej głowie to,że to miejsce nie było jej końcem.Mam nadzieję,było początkiem. Nowego lepszego życia ,bez D. Bez dodatkowego lokatora,który wykańczał ją na tyle,że nie mogła sobie z tym poradzić,że zawołała o pomoc.
Bez depresji.




poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Aby miłość była po prostu.

Chciałam obalić pewien mit. Mit o tym,że miłość bardziej przeszkadza niż pomaga...

Otóż ja,matka-wariatka,uważam jedno-każda Mama czuje,intuicyjnie wie co dla jej Dziecka jest najlepsze.Artykuły z google pt:'Zaborcza miłość robi z dziecka kalekę' czy 'Bunt dwulatka' to można sobie wydrukować i nimi dupę podetrzeć. Dosłownie. 

Tak się składa,że każde Dziecko jest inne.Otrzymało od rodziców w pakiecie całą gamę genów(co też posiada dość znaczący wpływ na to jakie jest) oraz każdego dnia,w każdej minucie życia otrzymuje od nich dużo CZEGOŚ.Pytanie-co dajemy swojemu Dziecku?

Niejedno otrzymuje wielkie G-ieee,nie widzi zbyt wiele poza krzykiem,nieporozumieniami o zbyt osoloną zupę,poza fochami matki czy lenistwem ojca.
Inne dostaje uczucia jakieś,ale w dawkach wyliczonych przez mamę-lekarza i tatę -farmaceutę.Byle czasem dawki nie przekroczyć,bo im na głowę wejdzie. 2,5 ml miłości dziennie-niczym dawka paracetamolu podawana przy ząbkowaniu.
Jeszcze inne są kochane,ale ich rodzice nie potrafią im tego okazać.Znacie,tak jak ja,wiele takich osób-osób mających problem z okazywaniem uczuć?
Jeszcze inne dostają ogrom miłości na co dzień,w każdym możliwym momencie.I takich,mam nadzieję,jest najwięcej.
Do tej grupy należy mój Syn. Tak,kocham go jak matka-wariatka. I przyznaję się do tego. Nie widzę też w tym nic złego,absolutnie nic. 

Absurdem są teorie spiskowe dotyczące na przykład tego,iż zbyt wielka miłość rodzica do dziecka powoduje zagrania w stylu: odbierany z przedszkola dzieć butów wiązać nie będzie,nie chce i basta,nagle on nie umie i już.Powodów takiego zachowania może być mnóstwo,a najczęstszym jest... cwaniactwo i lenistwo Malucha-'po co się wysilał będę,tata zawiąże'.
Głoszenie TEORII na temat rozwoju dziecka ,trzymanie na półce pozycji o psychologii dziecka i inne tego typu śpiewki się nie sprawdzają. Czemu? Bo nie istnieje kompendium wiedzy pedagogiczno-rodzicielskiej. Nie ma małej ściągawki pod tytułem "Dziecko w pigułce" na żadnej półce w żadnej księgarni.

Tak jak każde Dziecko rozwija się inaczej fizycznie(jedno siedzi,chodzi czy mówi szybciej,drugiej wolniej,później,inaczej) tak samo jest z rozwojem emocjonalnym czy psychicznym.Jedno nie powie wierszyka na występach,bo się boi,inne ,bo się wstydzi,kolejne,z nadmiaru wrażeń,zacznie się smiać do mikrofonu . I się śmieje. I cała sala razem z nim. Nic nie będę miała z przeczytania 70-ciu teoretycznych pozycji co do podejścia do Dziecka,kiedy życie zweryfikuje to jak będzie mu się podobało.
To podobnie jak z porodem. Czysta teoria:oddychasz równo,mąż Cię za rękę trzyma,wdech,wydech ,jest główka,położna mówi:"Maleńka jesteś wielka " i po wszystkim.Praktyka?Drzesz się:'kurwa mać',nie ogarniasz wdechów,wydechów,łapiesz powietrze jak szalona byleby przetrwać.Nie ogarniasz wtedy teorii ze szkoły rodzenia,raz ,dwa,wydech. Dupa.Wizja porodu teoretycznego pęka niczym bańka mydlana.

Nie da się wsadzić wszystkich dzieci do jednego wora.Nie każde boi się jadącej karetki,nie każde wierzy w św.Mikołaja,nie każde nie chce wiązać buta na widok Mamy.

Zajebiście podoba mi się podtytuł bloga genialnej,zdystansowanej do macierzyństwa i lubiącej czarny humor MATKI SANEPID: "Po narodzinach pierwszej córki wzięłam listę najczęstszych błędów wychowawczych i zaczęłam je popełniać wszystkie po kolei..."

Błędy są po to ,by je popełniać,by się na nich uczyć i po to byś sama je dostrzegała,bez niczyjej pomocy. Nikt nie ma monopolu na rację ,tylko niektórym ciężko się z tym faktem pogodzić.Wystarczy patrzeć szerzej,oprócz czerni i bieli macierzyństwa ( i życia w sumie też) jest jeszcze 7 milionów szarości.

Reasumując,lepsza miłość szalona,nieokiełznana i nigdy się niekończąca niż jej brak. Lepsze okazywanie zbyt dużej ilości uczuć niż okazywanie ich za mało.Lepiej mówić 'kocham Cię' 2 razy dziennie niż nie mówić wcale.Autorom tych smutnych,skrajnych teorii w stylu  -'zbyt wiele miłości zrobi z Twojego dziecka :a)kalekę b)społecznego inwalidę c)inne coś dałabym bilet gdzieś. W jedną stronę.

 Bo mnie się wydaję,że z ludzi kaleki emocjonalne i społecznych inwalidów to robi ... brak miłości.


niedziela, 27 lipca 2014

10 rzeczy,które mnie wkurzają w delikwencie bez 'ą' i 'ę'.


LEGENDA:

delikwent-potencjalny komentator,'pisacz',często hejter,jednostka wybitnie słaba

bez 'ą' i 'ę'-najczęściej niepotrafiący pisać,często analfabeta


1.Brak czytania ze zrozumieniem. 
No ja pierdzielę. Bloger o chlebie,hejter o niebie.Nie skumał kontekstu,no nie sczaił bazy,ale ma najwięcej do powiedzenia.Nie zdałby nowej matury ,dziad ;-). Cóż za smuteczek.

2.Anonimowość komentarzy-skoro już taki wywód stworzył to dlaczego się podpisać nie potrafi?No chyba nie wstydzi się tego co myśli,bo inaczej nie rozumiem.Chce dyskutować,wymienić się poglądami to choć z klasą powinien potrafić się,hmm,ujawnić,bo incognito to jest raczej mało wiarygodny.

3.Brak znaków przystankowych ,nieużywanie polskich liter (naprawdę jest różnica między zrobić komuś laskę a łaskę,powtórzę za profesorem Bralczykiem) i brak świadomości u delikwenta,iż czasowników w języku naszym rodzimym nie używamy w bezokolicznikach-napisze to taki komentarz,namęczy się niemało przy tym zapewne,a słowniku raczej nie sprawdzi ,że pisze się RZadko zamiast żadko i potem wychodzi na analfabetę biedaczek,w oczach kogoś kto taki koment przeczyta. Jakoś żal mi go nie jest ;)

4.Nie wie,no nikt go nie uświadomił,że zwroty typu : "Ty","Ciebie","Tobie",itd. piszę się z WIELKIEJ litery.No nie posiada tejże wiedzy podstawowej.

5.Konstruktywna krytyka to dla niego czarna magia z Hogwartu rodem zaczerpnięta. 
Drogi komentatorze czy inny 'pisaczu' niby krytykujący! 
Konstruktywnie krytykować=umiejętnie wyrażać krytykę w taki sposób,iż autor danego poglądu nie czuję się zaatakowany czy stłamszony. To tak krytykować,aby ta druga osoba pomyślała :" Może ma ziarenko racji". Krytyka konstruktywna ma budować,motywować ,dopingować.Jest po coś. Jak widać krytykować też trzeba umieć.

6.Pisze tak niezrozumiale,że za cholerę nie wiesz o co mu chodzi.Ze zdania pierwszego nie wynika zdanie kolejne,nie wyjaśni co ma na myśli,bo Ty się domyśl co mu po łbie chodzi,a co!

7.Naprawdę myśli,ze jest najmądrzejszy taki delikwent-komentator czy inny 'pisacz' ;) Uważa siebie za alfę i omegę,za matkę idealną,za kucharza nigdy nie przypalającego naleśniorów,za perfekcyjną panią domu i za superbohatera. Zero dystansu-Ty jesteś nikim,on wie,Ty nie wiesz nic.Tylko hola hola.Mgr przed nazwiskiem nie oznacza,iż ktoś mądrością grzeszy. Jeszcze nie słyszałam o studiach ,na których zdobywa się dyplom z wszechwiedzy. A inteligencji się w kioseczku nie kupi.

8.Wlezie to to na Twój blog,przeczyta z jeden czy dwa teksty i już wie co robisz źle,jakim papierem tyłek podcierasz i jak Tobą potrząsać ,aby Cię uzdrowić. Ma ten delikwent niezwykle smutne życie,sfrustrowaną osobowość i chyba celu w życiu mu brak.Nie masz.,hejterku, swoich zmartwień?Zajmij się sobą ,bo włażenie w czyjeś życie w brudnych buciorach jest absolutnie nie na miejscu.

9.Ty piszesz o tym,że zrobiłeś super zupę-krem z groszku,a on Ci na to odpowiada (esej wypisał nawet),że kupił se kiedyś ruski odkurzacz w niemieckim sklepie za amerykańskie dolary. Tylko co Ciebie to g... obchodzi?Jego pożal się Boże wywód nic nie wnosi do Twojego życia ,do ewentualnej dyskusji pod tekstem czy na fejsie. Chce opowiedzieć komuś swoją urzekającą historię życiową?Niech pisze gdzieś u siebie coś  i szuka jeleni do przeczytania tych wypocin z błędami ortograficznymi w pakiecie.

10.Nie rozumiem po co i na co w ogóle włazi i czyta i jeszcze ślad po sobie zostawia delikwent taki ,skoro nie lubi i Ciebie i bloga Twojego i chyba życia też nie znosi.
Ja rzeczy,których nie lubię omijam szerokim łukiem. Zaglądam na te blogi,fora czy inne czeluści internetów,które mnie interesują.Czasem zostawiam komentarz-czy zabawny czy krytyczny(konstruktywnie).Nie szukam zwady -po co mi to?
A taki delikwent nie zgadza się,ale się nie przymknie-umarłby jakby nie dogryzł. 

CO ZA KRAJ,CO ZA LUDZISKA.



JM