niedziela, 20 lipca 2014

Doceń ,kochany.

Wkurzasz się,bo przesoliłaś ziemniaki,ba, osoliłaś je dwa razy. Denerwuje Cię zdenerwowane na coś dziecko. Jakże Cię wnerwia bałaganiarstwo męża. Martwisz się brakiem czasu,brakiem optymizmu,słomianym zapałem swym. Twoje dziecko miało trzy dwóje na świadectwie. Twoje nie umie jeszcze chodzić, choć skończyło 16 miesięcy. Popsuła Cię się pieprzona pralka, leci z lodówki czy odkurzacz cholerny cholernie ciągnąć nie chce. Wiesz,że z czymś nie zdążysz. Spóźniłaś się 2 dni z rzędu do pracy ,przez co dostałaś opieprz od kierowniczki. Tramwaj nie przyjechał,nie przyjechały nawet 4 po kolei,a na dworzu -19. Rozlałeś te pierdzieloną zupę,narobiłeś syfu i aż Ci się wyć chce nad Twoją zgrabnością. Synek narysował na świeżo pomalowanej ścianie swoje lub Twoje alter ego. Pieprzona kremówka Ci się zwarzyła. Samochód w naprawie , bo jakiś kretyn Ci tył skasował. Dostałeś mandat za jazdę na gapę. Coś nie wyszło,poszło nie tak. Wkurwiło Cię życie,dziecko Cię wkurwiło i wkurwiła Cię sąsiadka. 

Tak? Wkurzyło Cię TO,wyprowadziło z równowagi,zrujnowało Twoje plany?Zniszczyło Twoją harmonię,Twój dzień,Twoją wizję? 
Ryczysz ,klniesz,wyzywasz,Boga wzywasz i diabła też. I pytam się -po co?

...


Osolone dwukrotnie ziemniaki,porysowana panela czy spóźniony tramwaj to nie koniec świata, mój drogi. Tak naprawdę nie stało się nic ,co powinno zszargać Twe i tak zszargane nerwy.

Łatwo powiedzieć?

Pomyśl więc,że tam gdzieś ktoś szuka zgodnego dawcy szpiku dla dwulatka. W innym miejscu i czasie jakiś debil wjeżdża w spacerujących ludzi samochodem. Jeszcze ktoś traci cały dobytek życia,komuś wiatr dach porywa. Ktoś musi walczyć na Wiejskiej o byt dla swego,leżącego w pampersie,17-letniego dziecka. Ktoś musi urodzić dziecko,które w nim zmarło. Gdzieś tam,daleko czy blisko,ktoś umiera z głodu,ktoś inny musi spać na ulicy. Ktoś wsiada do samolotu ,w celu leżenia z zimnym drinkiem na plaży ,a potem jego szczątki ,kurwa,leżą gdzieś na ukraińskiej ziemi. Ktoś nie dostał pieprzonej morfiny w tym pieprzonym kraju i umiera w bólach,zjadany przez raka. 

Ktoś gdzieś,niby Cię nie dotyczy ,nie? Ale czym jest Twój niedziałający odkurzacz wobec tragedii matki muszącej pochować swoje dziecko? Czym jest Twój mandat wobec wypadku,w którym ginie rodzina? Czym?...


Więc Człowieczku,zastanów się następnym razem,gdy sen z powiek spędzać Ci będzie dylemat między wyborem spędzenia weekendu w Pradze bądź w Bolonii. Bo taki problem to nie problem.

Wrzuć na luz. Odpręż się. Odpuść sobie jakiś dym,jakąś wojnę ,zaczepkę,rzut ironią na prawo i lewo.

Doceń co masz,póki prawdziwe tragedie i problemy Cię nie dotyczą.




JM 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz