piątek, 7 lutego 2014

przeżyjmy to jeszcze raz,czyli wspominki przed,około i poporodowe.

Zawsze kiedy wracamy z Łukaszem do tematu Porodu mówimy : 'przeżyjmy to jeszcze raz" :). 
Kubulek skończył 7 miesięcy ,a temat porodówkowy nadal wywołuje niemałe emocje.Tak naprawdę jedno jest pewne-tego nie da się opisać,to trzeba przeżyć. Zgodzi się z tym raczej każda mama. 


Zacznijmy więc od początku :

10) Moim skromnym zdaniem żadne metody domowego wywoływania porodu NIE działają. Naczytałam się na przeróżnych forach wpisów typu : "moja mama umyła okna i urodziła".Z żadnym nie mogę się zgodzić,takie sytuacje to czysty przypadek. Moje dziecko nie chciało za cholerę z brzuszka wyjść i siedziało tam 11 dni dłużej niż powinno teoretycznie . Czego ja nie robiłam : herbatka z liści malin,bieganie po schodach,kilkugodzinne spacery,mycie podłogi na kolanach... A okna to mi lśniły jak nigdy :P I co? Oksytocyna dopiero Bączkowego pogoniła.


9)Wyżej wspomniane czytanie forum. Mój lekarz prowadzący na każdej wizycie powtarzał : 'nie czytaj tych głupot w internecie". Ha, Znajdźcie mi kobietę w ciąży ,która w wujku google nie szuka wszystkiego co się kręci wokół tematów porodowo-cyckowo-dzieciowo-połogowych. Poznajdowane. 

Ja czytałam WSZYSTKO-fora,blogi,opinie. Siedziałam w domu na tym L4 i czytałam,I nie żałuję.Bo mimo,że na temat bólu porodowego cuda były,to często była też stwierdzenie " nie taki diabeł straszny"...

8) Babcia moja o bólu porodowym mawiała :" ból tkliwy ,ale nie pamiętliwy". Mówi się też,że jak Ci dziecko na brzuchu kładą to już się zapomina. PHI.Człowiek płacze z radości ,że dzieć zdrowy,że wszystko dobrze,ale też płacze,bo TO się skończyło.Gdy koleżanki pytają mnie jaki to ból stwierdzam zawsze : 'nie chcę Cię straszyć,ale wyobraź sobie,że Ci tyłek na 2 części pęka " . Ale przeżyć się da-przeżyłam i miewam się dobrze.


7)Jeżeli da radę ( bo oczywiście są sytuacje , w których nie ma innego wyjścia ) radzę unikać jak ognia patologii ciąży. Byłam dwa razy po jednej dobie,już po terminie i to prawdziwa patologia była: leżysz,ktg,chodzisz,ktg,obiad,ktg,znowu leżysz,ktg. Oszaleć można. I spotykasz na korytarzu inne ciężarówki i przynajmniej Cię pocieszają,że nie tylko Twoje wyrodne dziecko siedzi i siedzi i nie raczy wyleźć. 


6)Koszul jak najwięcej. Ja nie posłuchałam dobrodusznej rady forumowiczek na temat ich ilości. Więc gdyby kiedyś coś( czyt. dzieć numer 2) to wezmę 10,serio. Lepiej więcej niż za mało.


5)Znieczulenie... A w moim przypadku raczej jego brak. Rodziłam w szpitalu,w którym zzo jest bezpłatne( Inflancka w Warszawie). Darłam się ,pamiętam "dajcie,kur.. ,znieczulenie",nie ma się czym chwalić hmm. Tak wycyrklowali,że nie dali-najpierw anestezjologa nie było,potem było już na nie za późno niby. A jak się Kubuniu urodził to położna stwierdziła,że tak się właśnie rodzi dziecko bez znieczulenia,bez jakiejkolwiek ingerencji w organizm.Jednak gdyby kiedyś coś(dzieć nr 2 ;p ) to jednak nie pogardzę.



4)Dopóki nie zdejmą szwów chodzisz jak w kagańcu. Więcej nic nie dodam. Grrrrr.


3)Cycomania. Nie wyobrażałam sobie nie karmić piersią. Jednak gdy pierwszej nocy moje Dziecko płakało,a mleka jeszcze nie było zaczęłam sobie wyobrażać... Nie mogłam pozwolić by Jakubek głodował,kazałam nawet Łukaszowi butelkę kupić... Nie poddałam się jednak i do tej pory się Bączkowy w domowym barze mlecznym stołuje ;) Jeżeli się chce to można,jednak trzeba chcieć.


2)Mąż,narzeczony,chłopak przy porodzie musi być. I nie dlatego żeby zobaczyć jak cierpisz czy jak to w ogóle wygląda 'od kuchni'. Ma być wsparciem,trzymać za rękę i nie zostawić samej z obcymi ludźmi. Myślałam,że będę się wstydzić czy coś w tym stylu. Na porodówce nie ma pojęcia 'wstyd'.


1) Nie mogę i tak się nadziwić jak to jest-jest dzieć w brzuchu i nagle jest poza. Tak to wszystko matka natura obmyśliła. Jedno wiem na pewno-toż to CUD jest. 




I takie jeszcze wspomnienie jedno na koniec :







 MM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz