czwartek, 30 stycznia 2014

wina...

Nie wina w sensie moja wina czy też czyjaś wina. Wina napiłabym się. Dżizys gdybym nie była matką karmiącą wypiłabym butlę czerwonego półsłodkiego wina. Tak marzy mi się czasem usiąść wieczorkiem,opatulić się kocem,z książką jakąś dobrą i lampką(lampkami) wina czas spędzić.

Refleksyjnie dziś. Jakoś smutno... Tak sobie myślę,że w życiu każdego człowieka nadchodzi czasem moment zwątpienia. 

Ale nie miałam truć i narzekać,to robić to każdy potrafi.

Zaliczyłam dziś wycieczkę do warszawskiej Arkadii w celach reklamacyjnych typowo - to tak z innej beczki. Zapakowałam trzy pary butów, które odpowiednio co do ich przeznaczenia przestać służyły i heja z paragonami. Bardzo miło się reklamacyjnie w HM-ie odbyło( chwali się im,chwali) -buciki(balecioki tak by the way) pani obejrzała i bez zbędnego gadania,zastanawiania się jakiego typu to uszkodzenie itp.,itd. moją reklamację 'od ręki',że tak to ujmę, uznała i mi kartę HM-ową kwotą za balecioki doładowała :) Miło. Upatrzyłam sobie kurtkę wiosenną więc zapłacę za nią 4 dyszki mniej. Poza tym kupiłam Synkowi spodenki dresowe ( jak wypiorę,założy,ponosi i się nie "zbublą" jak to sie brzydko trywialnie mówi, to też pochwalę jak i  inne fatałaszki niemowlęce tam kupowane do tej pory).W dwóch innych sklepach mają 14 dni na rozpatrzenie-jak będę mieć odpowiedzi to nie omieszkam wyrazić swojego zdania na temat ich polityki proklienckiej.

Zakupiłam również kaszkę malinową dla Jakubka. Jutro próba kaszkowa numer 1 - jak do tej pory prawie wszystkim innym niż mleko z maminej mleczarni pluł na półtora metra. Ale nie poddajemy się, w końcu może jeść zacznie...

Nie lubię tej Arkadii ogólnie-ludzi zawsze od groma,kolejki w Super-pharmie jak stąd do gwiazd ,gorąco i tłoczno. Nie jarają mnie zakupy, no ale czasem trzeba. 


I wracam do punktu wyjścia-wina...

 Do jutra.



    MM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz