środa, 7 maja 2014

Bączkoholiczka.

Mam tak,że jak tylko wychodzę sama do pobliskiego sklepu to już za furtką odczuwam tęsknotę.
Mam też tak,że widok mojego Dziecka stojącego kolejny raz przy kolejnym meblu wzrusza mnie do łez.
Mam tak,że jak fiknie i zaliczy porządne 'bum' główką w podłogę to chce mi się wyć razem z nim.
Mam tak,że nawet jak ma tak zwanego przez nas focha( jest obrażony za to,że zabrano mu telefon,który potraktował śliną,walnięciem o ziemię i poprzestawianiem wszystkiego wszędzie na pulpicie telefonowym na przykład) to nawet ten foch i obraza majestatu szanownego Bączkowego wywołują mój uśmiech.
Mam tak,że nawet jak czasami jestem zła na niego <czyt. chcę iść w cholerę> to wychodzę za drzwi ,ale... zaraz wracam.
Mam tak,że jak idę idę pod prysznic ,a on płacze to cały czas słyszę jego wyimaginowany płacz mimo,że już słodko śpi ululany przez JT. 
Mam tak,że nie wyobrażam sobie jechać gdzieś bez niego i w ogóle chyba nic teraz sobie bez tego mojego Synulka nie wyobrażam.
Mam też tak,że jakiś głos z tyłu głowy mówi: ''uważaj na niego,bo to najlepsze, co Cię Martynsien spotkało w życiu''.

On prawdopodobnie też tak ma. Nie powiedział mi jeszcze tego( bo jeszcze nie umie :P ),ale śmiem się domyślać. JT często do Kubulka mówi :  "Co Ty byś bez tej mamy zrobił Ty Bączku".
Płacze jak wychodzę,bo jest od początku ,od zawsze ze mną. Irytują mnie teksty pod tytułem: ''On do Ciebie jest taki przyzwyczajony". Chce mi się warknąć : "A do kogo ma być przyzwyczajony,do Heńka?!".Ale nie warczę i nawet nie odpowiadam. Tylko robię swoje. 



Jesteśmy ,cholera,od siebie uzależnieni.
Jest moim największym i najsłodszym nałogiem.






Czy każda Mamuśka tak ma czy jestem jakimś swojo-dziecko-narkomanem? :D





JM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz