poniedziałek, 10 marca 2014

Kochać to nie znaczy zawsze to samo…

W Dzień Dobry TVN  jakiś już czas temu gościła będąca w 5-ej ciąży  Dominika Figurska. Aktorka opowiedziała prowadzącej  Joli P. anegdotkę. Podobno jak pierwsze dziecko połknie 2 zł to jedzie się na pogotowie. Szok, panika, terror. Drugie-yhm, wydali z kupą, trzecie-odda z kieszonkowego. 
Podobno przy każdym kolejnym dziecku towarzyszy nam większy chillout. 
Nie wiem tego z autopsji ,mam jedno Dziecko i nie chcę na razie dzieci więcej. Nie umiałabym chyba albo raczej nie wyobrażam sobie na ten moment dzielić jakoś moją matczyną miłość. Zaraz myślę sobie, że skoro Kubuś potrzebuję mnie całej ,na 100 % i na maxa to jak dałabym radę dać z siebie 200 % dla dwojga maluchów? Może przesadzam, panikuję, histeryzuję i gdybym musiała to wyobraziłabym to sobie, ale na ten moment nie muszę i jakoś nie chcę tego sobie wyobrażać.

Miłość matki jest najpiękniejszą miłością ze wszystkich rodzajów tego uczucia. Nie ma w niej zazdrości, rywalizacji czy czy idąc tropem myślenia typowo psychologicznego fazy wypalenia uczucia. 
Ta miłość nie wymaga dowodów ,dochodów, przychodów czy innych –ów. Ona jest po prostu. Pytanie tylko-czy można i czy da się kochać każde Dziecko tak samo? Tak samo mocno, by było sprawiedliwie?… 
I czy kochamy tak samo niemowlaka jak swoje dorosłe już Dziecko?

Moja Mama ma pięcioro dzieci.  Każde inne. Każde jest indywidualnością. Jedno bardziej do niej podobne fizycznie, inne charakternie, inne z kolei podobne do byłego męża, jeszcze inne do jej Matki. Pięcioro ludzi, z tego czworo już dorosłych. Każde ma swoje już jakieś tam swoje życie, swoje pasje i swoje problemy. Czy da się kochać całą tę piątkę tak samo? Czy umie te swoje 100 % matczynej miłości podzielić na równiutkie pięć części? Może nie powinnam tego pisać, może to co mi się wydaje wcale nie jest prawdą, ale wydaje mnie się, że to niemożliwe po prostu. Dać każdemu równo 20%, każdego tak samo kochać. Miłości nie liczy się w procentach ,ułamkach czy dziesiętnych. 
Dziecko się kocha, niezależnie od tego jakie jest i jakie błędy popełni czy już popełniło…

Nie jestem zwolenniczką teorii, że kocha się za nic. Jasne. Kocha się za coś. Konkretną osobę za konkretną rzecz ,cechę, za to jaka jest. 
Tak też jest z miłością do Dziecka. 
Malucha kochamy za to, że jest cały nasz i oddaje nam w swoim każdym uśmiechu całego siebie.  Małe Dziecko jest od Ciebie całkowicie uzależnione ,nie da sobie rady bez rodziców. Za to też je kochasz. Za to, że możesz się nim opiekować i nieba mu uchylać. Kochasz Go za jego słodycz, za to jak przyswaja nowe umiejętności, za to, że niczym słońce rozjaśnia Twoje życiowe niebo. Kochasz Go za to,że możesz się o nie troszczyć bezgranicznie ,za to, że Ci narazie nie odpowie na  -‘Daj buziaka.’  -‘Mamo, plis, nie przy kumplach’. 

Potem kochasz Dziecko z miliona różnych powodów- bo jesteś z niego dumny, bo umie Ci podziękować najpiękniej jak potrafi, bo daje Ci powody do radości. Bo czas z nim spędzany przynosi Ci satysfakcję i szczęście. Bo Ci powie:’ Mamo jak dorosnę chcę być taka jak Ty!”.

Potem kochasz nastolatka-za to jak staje się dojrzałym już człowiekiem, ze swoimi poglądami i kręgosłupem. Za to jak odnajduje powoli swoją życiową drogę, jak spełnia swoje cele.


Dorosłe Dziecko kochasz za to ,że na takiego Człowieka go wychowałaś, za to, że radzi sobie w życiu,za to,że dzwoni czasem i pyta po prostu jak się czujesz i czy może przyjechać na Twój popisowy sernik w sobotę. 
Kochasz je za to,że jest kiedy to Ty Go potrzebujesz,tak jak Ty byłaś, gdy to ono Cię potrzebowało. 

Wydaje mi się,że miłości do Dziecko nie da się zdefiniować( jak i miłości w ogóle). Nie da się też kochać tak samo każdego i tak samo na każdym etapie życia. Ważne by zawsze było Coś ,za co kochać można.

Każdej Mamie czytającej to życzymy z Bączkowym, by zawsze miała powody do kochania. Zawsze.


I jeszcze zdjęcia z serii WIOSNA,WIOSNA ACH TO TY :) ,na których moje Dziecko jest mega złe :P 






MM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz